Jak nadążyć za technologiczną rewolucją w IT?

Wywiad z Markiem Nadstawnym, Prezesem Kompanii Informatycznej.

Kompania Informatyczna zajmuje się obsługą informatyczną firm, zakładaniem sieci komputerowych, audytami IT sprzętu, sieci, procedur bezpieczeństwa, dostępu, serwisem IT, naprawami komputerów, konfiguracją serwerów, wdrożeniami technologii Microsoft, instalowaniem oprogramowania. Misją Kompanii Informatycznej jest zrewolucjonizować rynek IT, wspierać przedsiębiorców w technologicznej rewolucji i wyznaczać standardy.

Marek Nadstawny Prezes, Kompania Informatyczna. Fot. Aneta Nowakowska Photography

Marek Nadstawny, Prezes Kompanii Informatycznej.    Fot. Aneta Nowakowska Photography

Rozmawia: Joanna Wiejak, Klub Przedsiębiorcy

Zmiany i rozwój w obszarze IT następują w tak szybkim tempie, że wiele firm za nimi nie nadąża. A technologiczna rewolucja wydaje się być nie do zatrzymania. Choć wielu właścicieli firm deklaruje chęć bycia na bieżąco i wdrażania nowych rozwiązań, praktyka wskazuje, że znaczna większość przedsiębiorstw powinna najpierw zrobić generalne porządki i usunąć zaniedbania. A jakie one rodzą konsekwencje? Teoretycznie wiemy, ale aby profesjonalnie podejść do sprawy, dobrze jest je sobie uświadomić. Brak odpowiednich zabezpieczeń dostępu do sieci i stanowisk komputerowych naraża firmę na nieuprawniony dostęp do firmowych dokumentów i baz danych. Może też ułatwić przejęcie klientów i firmowego know-how przez konkurencję. Instalowanie oprogramowania bez właściwych licencji oraz nieprzestrzeganie ustawy o ochronie danych osobowych, to proszenie się o wysokie kary pieniężne. Brak systematycznego tworzenia kopii zapasowych to szybka ścieżka do utraty plików, danych i haseł. Niewłaściwe wybrane rozwiązania, brak aktualizacji, zła konfiguracja sprzętu, źle dobrane aplikacje spowalniają funkcjonalność i zmniejszają efektywność firmy. A kiedy firma chce się prężnie rozwijać, IT powinno ją wspierać, a nie hamować w aktywności.

Jak zatem zrobić pierwszy, ważny krok i przez małe zmiany rozpocząć profesjonalną,  technologiczną rewolucję w naszej firmie?

Joanna Wiejak: Marku, jesteś Prezesem Kompanii Informatycznej, działasz w branży IT. To dzisiaj bardzo szeroki obszar specjalizacji. Jakie projekty teraz realizujesz? Na jakie usługi Twoja firma ma obecnie najwięcej klientów, a które obszary chciałaby rozwinąć? 

Marek Nadstawny: Obecnie skupiamy się na stałej współpracy w zakresie obsługi informatycznej przedsiębiorstw. Firmy, które z nami współpracują traktujemy po partnersku – naszą ambicją jest rozwijać się wspólnie z nimi, a to możliwe jest nie tylko poprzez technologię, ale również dzięki wymianie kontaktów, wzajemnym poleceniom. Rozwój naszych partnerów jest w interesie obu stron – bo gdy firma, z którą współpracujemy się rozwija, to i my, i oni mamy więcej pracy.

Jeśli chodzi o ostatnie projekty, aktualnie mamy ciekawy przypadek. Współpracujemy z firmą, która była bardzo zaniedbana przez poprzedników. Kopie zapasowe nie wykonywały się, nikt tego nie sprawdzał, na serwerach bałagan, zabezpieczeń praktycznie żadnych, oprogramowanie stare i niewydajne, nieaktualizowane od miesięcy. Wszystko chodziło wolno, a dokumentacji prawie nie było. Pomogliśmy im zrobić prawdziwą technologiczną rewolucję – wymieniliśmy serwery na nowe, przenieśliśmy dane, część usług przenieśliśmy do chmury. Zajęło nam to kilka nocy, ale udało się to wykonać, bez żadnego przestoju w codziennej pracy firmy klienta. Aktualnie przygotowujemy nową dokumentację, pełną. Dokumentacja techniczna to bolączka wielu firm – właściwie w 90% przypadków, które znamy, nie było takiej w ogóle lub była szczątkowa.

JW: Dlaczego wybrałaś zawodową drogę związaną z branżą IT? Co Cię zainspirowało, jakie masz swoje osobiste doświadczenia?

MN: Świat IT zainteresował mnie jeszcze, gdy byłem dzieckiem. Wszystko zaczęło się wtedy, gdy w wieku 12 lat po raz pierwszy rozkręciłem, a następnie ponownie skręciłem komputer brata. Nie był wcale zadowolony z tego faktu. Ale teraz  myślę, że jest dumny z tego, że dołożył do mojej kariery zawodowej swoją cegiełkę.

Szukałem w tym świecie IT miejsca dla siebie. Najpierw zajmowałem się sprzętem i składaniem komputerów, potem próbowałem swoich sił w nauce programowania . Gdy miałem 14 lat napisałem pierwszy poważniejszy program, taki niby „wirus” (aczkolwiek niegroźny), który sam dopisywał się do plików startowych systemu Windows (Autoexec.bat), sprawdzał datę – ktoś pamięta te stare czasy? Jeśli data była odpowiednia, a była to data urodzin mojej szkolnej miłości J to program odgrywał muzyczkę i wyświetlał kolorowe demo. Jeśli data była inna, to nie robił nic i pozwalał systemowi dalej się uruchamiać.

Mimo tego małego sukcesu, programowanie nie wciągnęło mnie na tyle, abym kontynuował tę ścieżkę. Szukałem dalej, aż znalazłem. A było to zarządzanie infrastrukturą, łączność, zabezpieczenia i nowości usprawniające pracę – czyli informatyka od strony biznesowej i organizacyjnej. I tak zostało, aż do dzisiaj. Zwiększa się tylko nieustannie poziom wiedzy, doświadczenie i oczywiście ilość rozwiązań, których znacząco przybyło od lat 90-tych, gdy zaczynałem naukę jako nastolatek.

JW: Jak ewoluowała Twoja firma? W jakim kierunku rozwijają się teraz jej usługi? 

MN: Firmę założyliśmy we trzech: szefami Kompanii Informatycznej oprócz mnie są też Przemysław Mroczek i Łukasz Zaręba. Poznaliśmy się, gdy pracowaliśmy kilka lat temu wszyscy w jednej firmie. Minęło trochę czasu, rozeszliśmy się po świecie, każdy w swoją stronę – ale kontakt utrzymywaliśmy. Któregoś dnia wpadliśmy na pomysł, by wziąć sprawy w swoje ręce. Zanim do tego doszło, najpierw próbowaliśmy znaleźć pierwszych klientów. Udało się! Pierwsze dwie firmy chciały podpisać umowę o stałej współpracy. Wtedy zapadła decyzja o założeniu firmy. Od tamtej pory klientów przybywa i – co najważniejsze, a jest to powód do dumy – jeszcze nikt od nas nie odszedł.

 JW: Zdobyłeś certyfikaty firmy Microsoft. Prowadzisz z tego zakresu szkolenia. Do kogo są one skierowane? Jakie kompetencje rozwijają? Na ile są ważne w rozwoju Twojej ścieżki zawodowej? 

MN: Certyfikacja Microsoft to jedna z moich pasji. Praktycznie ciągle poszerzam kompetencje, co jakiś czas zdając kolejne egzaminy i zdobywając certyfikaty w kolejnych dziedzinach. Aktualnie posiadam najwyższy możliwy tytuł „Microsoft Certified Solutions Expert” (MCSE) oraz kilkukrotne (w różnych dziedzinach) tytuły „Microsoft Certified Solutions Associate” (MCSA), a także kilka innych, specjalistycznych:  kompetencje poświadczone tymi certyfikatami to Windows Server 2012, Windows Server 2016, Windows od wersji 7 do 10 oraz Offcie365.

W zakresie szkoleń współpracujemy z autoryzowanym ośrodkiem szkoleniowym Microsoftu – CBSG Polska. To ośrodek organizuje szkolenia, a ja jestem jednym z kilku trenerów. Szkolenia są skierowane do informatyków, którzy chcą poszerzyć swoje kompetencje, poznać nowe technologie lub usystematyzować wiedzę.

Dodatkowym projektem, które realizuję przy współpracy z CBSG Polska jest praca na uczelni. Prowadzimy wspólnie z innymi trenerami specjalizację „technologie chmury obliczeniowej” w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania. Praca na uczelni oraz praca trenera ma dla mnie ogromne znaczenie również w biznesie, który prowadzę – dzięki szkoleniom i pracy na uczelni stale muszę podnosić swój poziom wiedzy, być na bieżąco z technologią i dobrymi praktykami, a także mam szansę na sympatyczny i ciepły kontakt z innymi ludźmi z branży, z którymi możemy wymieniać doświadczenia.

JW: Jak funkcjonuje na rynku Twoja branża? Jak w tym kontekście radzisz sobie Ty i Twoja firma? 

MN: Może spróbuję dyplomatycznie, bo nie wypada mówić źle o konkurencji, ale… powiedzmy, że poziom usług na rynku jest mocno zróżnicowany. Z jednej strony funkcjonują profesjonalne firmy IT, które dbają o swoich klientów, działają pro aktywnie, a ich specjaliści mają odpowiednie kompetencje. Takich firm jest jednak naprawdę mało, a na ich usługi mogą sobie pozwolić nieliczni. Z drugiej strony rynek jest przesycony tanimi i niestety nieprofesjonalnymi firmami, działającymi tylko „pożarowo” (czyli od awarii do awarii). Często różnicę widać po cenie usług, ale i to może zmylić.

Standardem jest niestety brak dokumentacji, pakiety Office przypisane do prywatnego konta informatyka (tworzy to potem problemy przy próbie ponownych instalacji oprogramowania), bałagan w zabezpieczeniach, braki w aktualizacjach i masa ustawień systemowych niezgodnych z dobrą praktyką i bezpieczeństwem. O ochronie danych osobowych, do których zmusza nas ustawa, nawet nie wspomnę. Na ogół nikt nie słyszał o uprawnieniach do aplikacji, czy zasobów komputerowych, zmiennych hasłach czy monitorowaniu środowiska.

Nasza Kompania Informatyczna weszła na rynek z całkowicie nową jakością usług: dajemy to, co najwięksi i najlepsi w branży, zgodnie z najlepszymi praktykami i najwyższą jakością, ale w cenach akceptowalnych przez polskiego przedsiębiorcę. Tu ważne są również nasze zawodowe, wcześniejsze doświadczenia: z korporacji wzięliśmy rozwiązania techniczne, jakość polityk bezpieczeństwa i procedur, a z małych firm kontakt bezpośredni z klientami (których nazywamy naszymi partnerami), atmosferę przyjaźni i współpracy oraz polską serdeczność.

JW: Jak radzisz sobie z zatrudnianiem i zarządzaniem pracownikami? 

MN: Na tym etapie rozwoju firmy jeszcze nie mam z tym problemu, ponieważ współpracowników szukam wśród ludzi, których znam i z którymi współpracowałem już kiedyś osobiście. Miałem szansę obserwować, jak pracują i w czym czują się najlepiej. Nie mówię tylko o wspólnikach, ale także o reszcie zespołu. Firma jednak ciągle się rozwija i ci ludzie, co do których mam pewność, niestety mam świadomość, że kiedyś się skończą. Obawiam się, co będzie dalej, bo o dobrych pracowników trudno. Wiem to, ponieważ w poprzednich firmach, w których pracowałem, niejednokrotnie brałem udział także w procesach rekrutacji do działów IT i miałem okazję widzieć, jakie to trudne zadanie.

JW: Czy konkurencja to dla Ciebie przeszkoda, czy inspiracja do bardziej efektywnego działania? 

MN: Odpowiem przewrotnie, może nie do końca poprawnie politycznie, ale szczerze – przeszkoda, która jednocześnie inspiruje do działania. Wielka góra to też przeszkoda na drodze, ale jednocześnie dla alpinistów nie lada wyzwanie i mobilizacja to stawania się coraz lepszym.

JW: Kto jest Twoim mentorem w biznesie? Kto Ciebie inspiruje? 

MN: Jest wielu ludzi, których podziwiam , trudno mi wymienić jedno, konkretne nazwisko. Ale jeśli miałbym podać taką globalnie znaną osobę, to będzie to Bill Gates- choć warto także dodać, że nie ma nikogo, w kogo byłbym zapatrzony w 100% i nie widział też jego wad lub złych posunięć. Mam swoje inspiracje zarówno w gronie znajomych i partnerów, jak i tych, których znam tylko z filmów i książek. Od każdego coś biorę. Częściowo inspiracją dla mnie jest także mój ojciec: artysta-plastyk, malarz, rzeźbiarz, projektant wnętrz, który całe życie pracował we własnej firmie. To od niego uczyłem się, jeszcze będąc dzieckiem, że należy szanować pracę innych ludzi, ale także swoją. I nie tylko pracę – też siebie samego, dane słowo, umowę. Uczył mnie poprzez anegdoty i opowieści ze swojego zawodowego życia. Dziś, choć czasy się zmieniły, wiele nauk jest nadal aktualnych.

JW: Z jakich metod korzystasz przy nawiązywaniu współpracy z innymi przedsiębiorcami? W jaki sposób pozyskujesz klientów?

MN: Biznes opieram przede wszystkim na rekomendacjach. Nie korzystamy z zimnych telefonów, czy rozsyłania, często niechcianych maili. Kontakty nawiązujemy bezpośrednio na spotkaniach biznesowych lub poprzez polecenia. Metoda jest jedna – nastawić się na dawanie zamiast na branie, profesjonalnie prowadzić rozmowę, mówić konkretnie i nauczyć się słuchać innych. I czekać, czekać, czekać. Jeśli nastawisz się na dawanie, to wróci. Tylko trzeba poczekać.

JW: Działając w biznesie na pewno zebrałeś cenne doświadczenia. Dotyczą one sukcesów i porażek. Proszę podziel się tym, co było trudne i pozytywne. Co było dla Ciebie cenną lekcją w ciągu ostatniego roku? 

MN: Najtrudniejsze było, gdy po zdobyciu pierwszych klientów nadszedł czas przestoju, który trwał miesiąc, może półtora. Wydawało nam się wtedy, że to się nie uda, że nasze pomysły na zdobywanie klientów zawiodły, a na reklamę z prawdziwego zdarzenia nie mieliśmy wtedy pieniędzy. Mieliśmy odłożone środki tylko na podstawowe opłaty i nie mogliśmy sobie pozwolić na inwestycje w reklamę. Jedyna inwestycja, na którą nas było stać, to własny czas i zaangażowanie.

Usiedliśmy i myśleliśmy przez kilka dni, co możemy usprawnić w obsłudze, co możemy robić lepiej. Zaczęliśmy to robić pomimo, że nadzieja na pozytywne potoczenie się naszych losów wydawała nam się coraz mniejsza z każdym dniem. Ale im bardziej ogarniała nas beznadzieja, tym bardziej  staraliśmy się dawać z siebie maksimum jakości u tych klientów, których już mieliśmy. Dołożyliśmy bonusowo trochę dodatkowych usług, usprawniliśmy komunikację, przeprowadziliśmy kilka pro aktywnych akcji u klientów.

Minęło około półtora miesiąca i nagle zaczęliśmy dostawać polecenia od naszych partnerów do ich znajomych firm. Rekomendacje posypały się jak z worka, a nam zaczęło brakować rąk do pracy i czasu. Zespół się powiększył, grono partnerów także. Ta tendencja jest cały czas zwyżkowa, a jakość udało nam się utrzymać. Jeśli wypłynęła z tego nauka, to taka, by nie poddawać się po pierwszych porażkach oraz nigdy, przenigdy nie pozwolić na spadek jakości. Partnerzy to doceniają.

JW: Marku, spotykamy się na wydarzeniach networkingowych, aktywnie uczestniczysz w grupie rekomendacji biznesowych Klubu Przedsiębiorcy. Czy poznawanie nowych osób i budowanie bazy kontaktów podczas spotkań biznesowych jest ważne? Jak wpływa nawiązywanie relacji na Twoją firmę? 

MN: Tak, jest to dla mnie podstawowe narzędzie pozyskiwania partnerów oraz nawiązywania relacji. Networking przede wszystkim, ale równorzędnie JAKOŚĆ. Partnerzy wtedy sami polecają nas dalej.

JW: Jakich rad udzieliłbyś osobom, które jeszcze nie uczestniczyły w networkingu? Czym warto się kierować, a czego robić nie wolno? 

MN: Trzeba nastawić się na słuchanie i dawanie od siebie. To wróci, za jakiś czas – nie od razu, ale wróci. To, czego na pewno robić nie wolno, to uprawiać nachalnej sprzedaży i wciskania wizytówek na siłę. Warto też słuchać innych, zamiast zanudzać 15 minutowymi wywodami o sobie. No i miksować się, poznawać ludzi, ale też łączyć ze sobą ludzi, którzy mogą mieć coś wspólnego.

JW: Czy odkryłeś ostatnio nowe, ciekawe sposoby w zakresie marketingu lub promocji, które mogą pomóc także innym przedsiębiorcom w zwiększeniu sprzedaży?

MN: Choć wiele rzeczy jest nowych, bo sprzedaży ciągle się uczę – jest coś, co szczególnie ostatnio dostrzegam: jakość, jakość, jakość. I profesjonalizm. Zauważyłem, jak bardzo ważne jest trzymanie pewnego poziomu. Tu też są niebezpieczeństwa. Ciągle uczymy się i również popełniamy błędy, ale gdy klient widzi, że to tylko drobnostki, bo na ogół pilnujesz pewnego poziomu, to przyjmują to z pewną dozą serdeczności i łatwo zapominają.

To jest trudny moment, bo łatwo odpuścić – i wiele firm odpuszcza. Bazując na wyrobionej dawno opinii lub starych relacjach mimowolnie odpuszczają z jakością. Klienci wybaczają, bo to przecież znajomy, tyle lat itd. Ale przychodzi moment, gdy czara goryczy się przelewa. Dlatego, jeśli zdarzają się wpadki (a zdarzają się każdemu), to trzeba zawsze usiąść i pomyśleć, co poszło nie tak i natychmiast wyeliminować przyczynę, by takich zdarzeń nie było w przyszłości.

Nie wolno obniżać jakości! Tę naukę wyciągnąłem od pewnego człowieka, który prowadził swój biznes: lokal, w którym organizował przyjęcia i wesela. Organizowałem u niego własne wesele kilka lat temu i ustalaliśmy listę potraw. Zapytałem go wtedy, czy możemy zmodyfikować jego ofertę tak, by wyrzucić całkiem jedno z dań, gdyż wydawało mi się po prostu, że tego jest za dużo. Jego odpowiedź była dla mnie zaskoczeniem, ale po przemyśleniu uznałem, że ten człowiek ma rację i należy z niego brać przykład. Odpowiedział mi, że nie ma takiej możliwości, ponieważ jeśli zacznie podawać mniej dań, to ludzie potem będą mówić: „oj, tutaj to się popsuło, kiedyś tu byłem i dawali więcej jedzenia”. On sobie nie może na to pozwolić, bo nigdy nie wie, czy na sali na moim przyjęciu nie siedzą jego przyszli klienci, którzy również u niego nie są pierwszy raz.

Kilka lat później dostrzegłem na własnej skórze to, o czym mówił. Od lat jeździmy z żoną od czasu do czasu w pewno miejsce na weekendowy relaks. Ostatnio zauważyliśmy, że porcje obiadowe są mniejsze, masaże krótsze, a woda w prysznicu nie pachnie już owocami. Cena ta sama, ale jakość… w widoczny sposób niższa niż dawniej. Widoczny tylko dlatego, że jeździmy tam od lat. Dla kogoś nowego niezauważalny, ale my to widzimy.

I tak samo jest w każdej branży. Kto z nas nie zauważył, że np. w osiedlowej pizzerii jest od lat ta sama cena, tylko pizza ma coraz mniej składników… lub coraz mniejszy rozmiar? A kiedyś dodawali herbatkę lub kieliszek nalewki, a teraz nie dają…

Przykłady można mnożyć. Powoduje to, że ludzie szukają dawnej jakości gdzie indziej i czasem są za nią w stanie nawet więcej zapłacić – bo doceniają to, co stracili. Dlatego nigdy nie wolno obniżać jakości!

JW: Jakie cechy wg Ciebie pomagają osiągnąć sukces w biznesie? Jak definiujesz sukces? 

MN: Sukces ma wiele twarzy i dla każdego znaczy coś innego. Moim sukcesem jest każdy zadowolony klient i budowanie coraz silniejszej marki. Ale droga przed moją firmą jest jeszcze daleka, bo ambicje mamy wysokie. Małe sukcesy owszem, przytrafiają się, ale na spektakularny sukces jeszcze pracujemy i czekamy.

Dla mnie tym spektakularnym, największym sukcesem będzie sytuacja, w której mówienie komuś, że ma IT w Kompanii Informatycznej będzie powodem do dumy tak, jak dziś powodem do dumy dla niektórych jest posiadanie dobrego samochodu lub markowych ubrań. Kiedy klient rozmawiając z jakimś znajomym odpowie mu: „Ja nie mam takich problemów jak ty, ja mam IT w Kompanii Informatycznej”. To będzie to. I każdy będzie wiedzieć, co to jest Kompania Informatyczna.

JW: Co firma, która już działa na rynku może zrobić, aby nadążyć za technologiczną rewolucją? Od czego zacząć? Jakie powinna podjąć pierwsze kroki?

MN: Pierwszym krokiem bez wątpienia powinno być przejrzyste, szerokie spojrzenie na obecną infrastrukturę IT. Nie tylko pod kątem „działa” albo „nie działa”, ale także innych, często słabiej widocznych gołym okiem spraw. Dlatego powinna zadać sobie kilka podstawowych pytań, takich jak:

Czy nasza infrastruktura i dane są bezpieczne pod kątem wycieku informacji, wynoszenia danych przez nieuczciwych pracowników planujących otwarcie konkurencyjnej działalności? Czy są odporne na przynoszenie danych, mogących zawierać wirusy? Czy są odporne na ataki? A przede wszystkim, czy mamy plan w przypadku totalnej katastrofy, takiej jak pożar, zalanie, kradzież? Mamy kopie zapasowe? Jak będziemy pracować, gdy przysłowiowo „wybuchnie” nasz serwer? Ilu stracimy wtedy klientów? Ilu zleceń nie dopilnujemy? Czy nasza obecna firma od IT i nasza infrastruktura zapewnia nam scenariusz awaryjny? Czy nasze zabezpieczenia spełniają wymogi ustawy o ochronie danych osobowych? Czy nie grożą nam kary?

Na to i wiele innych pytań odpowiadamy firmom przygotowując dla nich audyt wewnętrzny. Często robimy go nawet firmom, które mają na stałe swoich informatyków lub korzystają z usług innych firm IT. Ostatnio przeprowadziliśmy takich audytów 8 i niestety, w ŻADNYM przypadku nie udało się nam powiedzieć: „wszystko jest ok”. Podstawowe błędy, niezgodności z dobrą praktyką w IT, brak dokumentacji, brak podstawowych zabezpieczeń, niezgodność z ustawą o ochronie danych osobowych, pirackie oprogramowanie lub niezgodności z licencją… To tylko nieliczne rzeczy, a czasem bywa gorzej.

Nie jesteśmy jednak po to, by zastąpić etatowych informatyków w takim przypadku – a raczej chcemy im pomóc doprowadzić infrastrukturę do porządku. Jeśli jednak zdarza się, że przejmujemy klienta po innej ekipie – prawie zawsze zaczynamy od porządków. Często firmy nawet nie wiedzą, co mają i jakie mają możliwości – szukają kolejnych rozwiązań i kupują kolejne produkty, tak naprawdę mając je już dawno u siebie. No bo niby skąd mają wiedzieć, skoro na 8 audytowanych firm tylko jedna miała szczątkową dokumentację? Reszta nie miała nic, a wszystkie dane miał poprzedni informatyk w głowie. Nawet nie chcę się rozwijać na temat bezpieczeństwa takiego podejścia.

 JW: Jakie nowe rozwiązania pojawiają się w branży IT? O czym warto wiedzieć, aby być na bieżąco z trendami w obszarze usług IT dla firm?

MN: Wiele zmieniło pojawienie się tzw. usług w chmurze oraz oprogramowania sprzedawanego w formie subskrypcji. To pozwala mniejszym firmom na dostęp do usług, które kiedyś zarezerwowane były dla rynku korporacyjnego. To szansa, by mała lokalna firma mogła mieć pocztę klasy biznesowej, serwery, własne oprogramowanie. To też szansa dla nas na rozwój, bo sami też oferujemy, ale i korzystamy z takich rozwiązań.

JW: Jakie programy lub aplikacje poleciłbyś przedsiębiorcom, które mogą im pomóc rozwinąć biznes? 

MN: Bez wątpienia odkryciem dziesięciolecia jest dla mnie Office365, który wdrożyliśmy u nas w firmie i wdrażamy także u naszych partnerów. Ma dużo więcej możliwości, niż się z pozoru wydaje – to nie jest tylko Word, Excel, Outlook. To platforma pracy grupowej, wspólne kalendarze, wspólne kontakty i przepływ zadań, jednoczesna praca na plikach przez kilka osób w tym samym czasie i dużo, dużo więcej.

 JW: Co dla Ciebie oznacza innowacyjność w biznesie? Czy Twój biznes jest innowacyjny? 

MN: Innowacyjność jest moim zdaniem wtedy, gdy firma tworzy coś, czego nie było wcześniej, otwiera nowe perspektywy, tworząc niespotykane wcześniej produkty. Moja firma nie tworzy na razie własnych produktów, dlatego patrząc z tej strony, nie wnosi nic innowacyjnego. Ale jeśli spojrzymy na innowacyjność jako na nową jakość, to zapewne jesteśmy innowacyjni.

JW: Czy na dzisiejszym rynku liczy się jakość, czy cena? Jak traktujesz jakość w biznesie? 

MN: Dla mnie jakość jest jedną z podstawowych wartości, ale niestety dla wielu klientów wciąż liczy się jedynie cena. Nie jesteśmy najtańszą firmą i nie mamy też takich aspiracji – ale staramy się pokazywać różnicę, dawać więcej, uczyć przedsiębiorców, że czasami pozorna oszczędność na nieprofesjonalnej firmie informatycznej odbija się wysokimi kosztami napraw lub utraty danych.

JW: Czy masz swój ulubiony cytat, który inspiruje Cię do działania?

MN: Musiałbym się zastanowić, bo jest ich na serio sporo….  Chyba wymienię tu: „jeśli chcesz – znajdziesz sposób, jeśli nie chcesz – znajdziesz powód”. Autor nieznany.

JW: Co to wg Ciebie jest wolność finansowa? Czy da się ją osiągnąć prowadząc biznes? 

MN: Nawet miliarderzy tracą fortuny i ciągle myślą o swoich pieniądzach. Ci, którzy je mają, boją się je stracić. Ci, którzy ich nie mają, myślą jak je zdobyć. Nie ma czegoś takiego jak wolność finansowa. Jest jednak coś innego, co ja nazywam „spokojem finansowym”. To chwilowy stan, w którym czujemy, że nie jesteśmy zagrożeni bankructwem, że mamy „drugą nogę”, że jesteśmy bezpieczni (choć należy pamiętać, że nigdy nie ma 100% bezpieczeństwa!). Taki stan nie tylko jest możliwy do osiągnięcia, ale wręcz pożądany – jeśli jakaś firma go nie uzyskuje po pewnym czasie od rozpoczęcia działania, to powinna zmienić branżę, szefa lub dyrektora finansowego.

JW: Czy rozwijając swój biznes masz jeszcze czas dla siebie, na swoje pasje i hobby? Co lubisz robić, co Ciebie relaksuje po godzinach? 

MN: O dziwo mam, chociaż teraz mniej niż dawniej. Gram na perkusji w zespole heavy-metalowym. Kiedyś nawet z sukcesami  – to były wydane płyty w Polsce i w Chinach, trasy koncertowe z gwiazdami polskiej i zagranicznej sceny rockowej. Teraz bardziej hobbystycznie, ale wspomnienia pozostają. Kiedy nie gram na perkusji i nie jestem w firmie, spędzam czas z rodziną, z którą dzielę pasję podróżowania.

JW: Jakie plany rozwoju ma Kompania Informatyczna na najbliższe kilka lat? 

MN: W ciągu 2-3 lat mamy zamiar stać się marką rozpoznawalną na terenie Warszawy. Chciałbym powiększyć zespół o 6 osób i zwiększyć liczbę klientów.

JW: Kogo będziesz potrzebować? Jakich kontaktów poszukujesz? 

MN: Na chwilę obecną w naszym stadium rozwoju – bądź co bądź młodej firmy, potrzebuję przede wszystkim klientów. Naszą grupą docelową są firmy warszawskie oraz te z najbliższych okolic. Branża nie ma tak dużego znaczenia, natomiast otwartość na technologię i rozwój już tak. Poza klientami chętnie nawiązuję współpracę z firmami specjalizującymi się w oprogramowaniu, ponieważ widzę tu pole do współpracy. No i oczywiście z KAŻDĄ inną firmą, której mogę coś dać lub od niej dostać – czasem nawet nie podejrzewamy, jak wiele wspólnego łączy nas z innymi branżami. Tego nauczyło mnie czynne uczestnictwo w spotkaniach networkingowych.

JW: Jakiej dobrej rady na bazie swoich doświadczeń udzielisz innym przedsiębiorcom na nadchodzący rok? 

MN: Sam dopiero się uczę i chętnie wysłuchuję rad, dlatego nie wiem, czy mam legitymację, by udzielać rad innym, bo żaden ze mnie milioner czy rekin biznesu. Ale jeśli jest coś, czym mogę się podzielić, to powiem tak: gdy jest źle, to nie wolno się załamywać, nie wolno też za wszelką cenę wchodzić w kontrakty, które są ryzykowne, albo schodzić z ceną poniżej opłacalności (poza uzasadnionymi przypadkami). Jeśli coś idzie nie tak, to zmieńmy przyczynę, a ona na ogół jest w nas.

 JW: A czego powinniśmy życzyć Tobie? 

MN:  Wytrwałości i niezmiennego zapału do przeprowadzania polskich firm przez technologiczną rewolucję ?

JW: Technologiczna rewolucja wydaje się dzisiaj nieunikniona. Zmiany i rozwój w obszarze IT następują w tak szybkim tempie, że wiele firm za nimi nie nadąża. Chęć bycia na bieżąco i wdrażanie nowości to jedno, a zaniedbania tego ważnego obszaru w firmie to drugie.

Brak odpowiednich zabezpieczeń dostępu do sieci i stanowisk komputerowych naraża firmę na nieuprawniony dostęp do firmowych dokumentów i baz danych. Instalowanie oprogramowania bez właściwych licencji oraz nieprzestrzeganie ustawy o ochronie danych osobowych, to proszenie się o wysokie kary pieniężne. Brak systematycznego tworzenia kopii zapasowych to szybka ścieżka do utraty plików, danych i haseł. Niewłaściwe wybrane rozwiązania, brak aktualizacji, zła konfiguracja sprzętu, źle dobrane aplikacje spowalniają funkcjonalność i zmniejszają efektywność firmy. A kiedy firma chce iść do przodu, IT powinno ją wspierać, a nie hamować jej rozwój.

Czy warto zatem zrobić audyt informatyczny i powierzyć ten niezwykle ważny, ale i wrażliwy obszar w ręce specjalistów? Odpowiedź wydaje się oczywista.

Marku, dziękuję Ci za wywiad, w którym przekazałeś nam wiele cennych informacji o rynku i branży IT. Życzę Ci wytrwałości, dobrej energii i nieustającego zapału do poprawiania jakości obszaru IT w polskich przedsiębiorstwach. Mam nadzieję, że Kompania Informatyczna z Twoim podejściem do profesjonalizmu i traktowaniem klientów jak partnerów, wniesie nową jakość na rynek obsługi IT przedsiębiorców i pomoże im sprawnie i kompetentnie nie tylko zarządzać bieżącym funkcjonowaniem IT, ale także z wyprzedzeniem planować technologiczny rozwój.

Z Markiem Nadstawnym, Prezesem Kompanii Informatycznej –
rozmawiała Joanna Wiejak, Klub Przedsiębiorcy.

Kompania Informatyczna – zajmuje się obsługą informatyczną firm, zakładaniem sieci komputerowych, audytami IT sprzętu, sieci, procedur bezpieczeństwa, uprawnień dostępu, konfiguracją serwerów, serwisem IT, naprawami komputerów, wdrożeniami technologii Microsoft, instalowaniem oprogramowania Windows i pakietów Office.
Firm, z którymi współpracuje nie nazywa klientami, nazywa ich Partnerami – przez duże „P”. Swoim Partnerom stara się dawać to, czego na rynku jest niezwykle mało: prawdziwy zewnętrzny dział IT, który dobrze zna ich potrzeby i możliwości. U każdego Partnera stawia sobie za cel bycie strategicznym działem, a nie jedynie kosztem. Misją Kompanii Informatycznej jest zrewolucjonizować rynek IT i wyznaczać standardy.

Więcej o Kompanii Informatycznej >>